Idźcie do domu – komedia skończona!
Ten spektakl trwał długo. Międzynarodowy Klub Morza ZEJMAN rozpoczął działalność w spichlerzu “Steffen” na gdańskiej Wyspie Spichrzów w roku 1995. Nasz Brat (#116), żeglarz i działacz społeczny Andrzej Dębiec umieścił tam wtedy Bałtyckie Bractwo Jungów resocjalizujące za pomocą żeglarstwa tzw. trudną młodzież. Później było to Bałtyckie Bractwo Żeglarzy, które z biegiem czasu zostało wspomnianym klubem morza. Po dwudziestu latach niezliczonych imprez, koncertów szantowych i innych, wieczorów poezji i prozy, spotkań żeglarzy i podróżników, warsztatów żeglarskich dla młodzieży, wystaw, po wieloletnim nadawaniu międzynarodowej nagrody “Conrady” oraz po zgromadzeniu bogactwa tysięcy marynistycznych eksponatów i pamiątek stał się znaną instytucją, sławnym skansenem żeglugi oraz podziwianą na całym świecie autentyczną tawerną żeglarska zwaną ZEJMAN.
Jej niepowtarzalna atmosfera jest wspominana na szerokim świecie. bo odwiedzali ją nie tylko turyści i zagraniczni żeglarze z położonej naprzeciwko mariny. Będąc siedzibą gdańskiej mesy polskiego Bractwa Wybrzeża, dzięki jego międzynarodowym powiązaniom poznali ją Bracia – czyli Hermanos de la Costa – przybywający z obu Ameryk, całej Europy a nawet Australii.
Ten rozgłos dotyczył również i był korzystny dla Gdańska, ale mimo tego klub nie miał należytego poparcia i spokojnego życia. Mieścił się bowiem w centralnym ale praktycznie prawie kompletnie zburzonym rejonie miasta. A to przyciągało uwagę wielu potencjalnych deweloperów. Z jednej strony pożyteczna ale właściwie niedochodowa działalność społeczna, z drugiej – ogromny potencjał komercyjny drzemiący w nowej zabudowie. Te dwie sprawy leżały na dwóch szalach wagi, która przez lata nieustannie wahała się z jednej strony na drugą. Takie życie na huśtawce nie pomagało w działalności ale grupa społeczników i wolontariuszy nie dawała się zniechęcić. Szczerze liczyli na osiągniecie jakiegoś kompromisu. Kiedy więc w czerwcu 2014 Rada Miejska uhonorowała twórcę i “spiritus movens” ZEJMANA Brata Dębca swoim wielce honorowym medalem Księcia Mściwoja Drugiego – nadzieja na taki kompromis odżyła i ucieszyła całe środowisko żeglarskie.
Niestety – zaledwie pół roku później przyszło z magistratu postanowienie o eksmisji… Został wprawdzie wskazany lokal zastępczy ale jego położenie nie jest korzystne dla Klubu Morza bo mieści się zdala od centrum miasta, portu i mariny. I życie na huśtawce wcale się nie skończyło. Po bliższym rozpoznaniu sytuacji inwestor-deweloper wyraził bowiem swoją przychylność i chęć przystosowania swoich planów do współżycia z Klubem. Nadzieja znów wróciła – ale nie na długo. Mimo stanowiska inwestora wkrótce miasto w całkiem zdecydowany sposób okazało swoja nieprzychylność i zażądało niezwłocznej przeprowadzki. Jej narzucony termin i tempo okazały się niewykonalne dla niezamożnej pozabudżetowej organizacji społecznej. Trzeba bowiem było pamiętać o zgromadzonych a cennych zbiorach muzealnych i ich zabezpieczeniu.
Niemniej wyprowadzka została już zakończona. Prawie zakończona – bo pozostała jeszcze na miejscu HELENA, czyli stojący na lądzie przed spichlerzem zabytkowy gdański kuter rybacki na którego transport brak pieniędzy. Grozi mu zniszczenie przez bezwzględnych urzędników. Trudno uwierzyć, ale zamiast jakiejś pomocy lub chociaż życzliwości i zrozumienia, miasto serwowało i nadal serwuje ZEJMANOWI ponaglenia, groźby i pozwy do sądów.
Bracia Wybrzeża, bywalcy i sympatycy mieli okazję do pożegnania starych progów ulubionego miejsca i zobaczenia na własne oczy dzieła zagłady. W sobotę 18 lipca 2015 miało miejsce smutne ale i historyczne wydarzenie na które m. in. specjalnie przybyli Brat W.Dubois (#83) z Kołobrzegu i Brat D.Pękala (#101) z Warszawy . Dopełniła się eksmisja, czyli w efekcie zniszczenie słynnej na cały świat tawerny żeglarskiej Klubu Morza ZEJMAN. Zgodnie z tradycją i praktyką historycznych inscenizacji, w rytm szanty granej przez Ryszarda Linerta, uroczyście przetoczono na okrąglakach z wnętrza spichlerza “Steffen” na ulicę ostatnie dwa najwększe eksponaty z ZEJMANA. Oryginalny maszt jachtu ANTICA i fragment stępki celowo zatopionego w początkach PRL-u przedwojennego żaglowca ZAWISZA CZARNY. Tawerna na Wyspie Spichrzów została opuszczona i zamknięta. W analogii do opuszczonego statku – nastąpiło otwarcie zaworów dennych i stary ZEJMAN poszedł na dno. Nam pozostała pamięć o miejscu, które właśnie stało się legendą. No i obowiązek braterskiego wsparcia dla Brata Andrzeja i jego wolontariuszy, którzy w Bramie Nizinnej na południowym obrzeżu miasta starają się ogarnąć sytuację po katastrofie i ponowną pracą od punktu zero podtrzymać swoją pożyteczną działalność – w niekorzystnie zmienionych warunkach.
I to już koniec przedstawienia. Przychodzą na myśl sentencje z opery “Pajace” Leoncavalla. Ci pajace to nasi społecznicy, którym zniszczono dzieło ich dwudziestu lat pracy. Główny bohater został zamordowany. Śmiej się pajacu! La Commedia e finita!
Jerzy Knabe 27 lipca 2015